Geoblog.pl    sophia81    Podróże    Wietnam, Kambodza 2010    Powrót
Zwiń mapę
2010
19
wrz

Powrót

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19981 km
 
Perspektywa spędzenia całego dnia w samolotach i na lotniskach była mało ciekawa. Co zrobić, do domu jakoś wrócić trzeba. Wstaliśmy, już chyba zwyczajowo, o 6 rano. Mieliśmy szybko dopakować resztę rzeczy i skoczyć na ostatnie śniadanie w postaci zupy Pho, ale niestety plan nie wypalił. Właśnie dziś coś się pokręciło obsłudze w naszym hotelu i z samego rana wyłączyli nam prąd i wodę. Prąd jak prąd, pobiegłam na dół - całe 6 pięter, masakra w tej temperaturze - i włączyli z powrotem korki. Gorzej z wodą. Szczególnie Bartek miał pecha, bo właśnie stał namydlony pod prysznicem. Woda miała być za pięć minut, ale jakoś nie wyszło. Bartek zawinął się w ręcznik i zszedł do recepcji, wzbudzając lekkie rozbawienie. Wszyscy Wietnamczycy się pośmiali, my może trochę mniej, a skończyło się na resztce wody mineralnej. Całe to zamieszanie zabrało nam tyle czasu, że z zupą musieliśmy się pożegnać. O 7 przyjechała taksówka i pojechaliśmy na lotnisko - z licznika wyszło jakieś 250tys. VND, więc 10$ które zapłaciliśmy, było jak najbardziej słuszne.
Nadając główny bagaż - na szczęście nie przekroczyliśmy limitu wagi:) - spotkaliśmy dziewczynę, która leciała z nami za pierwszym razem. Wietnamkę, bardzo dobrze mówiącą po polsku, która przyleciała odwiedzić rodzinę. Ponieważ tym razem nie wydrukowali nam kart pokładowych na całą trasę tylko na cześć, podeszłam do niej zapytać czy też tak dostała, z nadzieją że gdyby coś, pomoże. Okazało się, że ona miała dwie. W obawie przed jakimiś kłopotami w Moskwie, postanowiliśmy dopytać o co chodzi. Poszedł Bartek. Miałam wrażenie, że czekam na niego całą wieczność. Za to jak wrócił, zrobił mi niemałą niespodziankę. Jakiś sympatyczny pan z obsługi lotniska stwierdził, że wszystko jest ok. Do Moskwy lecimy Aeroflotem, a dalej Lotem i resztę trzeba załatwić już na Szeremietiewie, ale za to przeniósł nas do bussines classy. Taki przemiły młodzieniec z niego. Perspektywa spędzenia 10h w takich warunkach od razu przypadła nam do gustu. Zadowoleni udaliśmy się jeszcze do poczekalni dla VIP-ów, ale tam jakaś bufetowa w klapkach najpierw długo krzywo nam się przyglądała, potem powiedziała, że mamy jej pokazać bilety, aż w końcu po jakimś telefonie stwierdziła, że jesteśmy tylko podniesieni do wyższego standardu, ale VIP-ami to my nie jesteśmy. Głupio nam się zrobiło, szczególnie że cichutko siedzieliśmy. Pomieszczenie miało ze 150m2 i były tam może 3 osoby.
Na szczęście w samolocie nie było żadnych problemów, a wręcz przeciwnie. Od tej pory latam tylko biznesem:) W dodatku w życiu się nie zgodzę, że Aeroflot to jakieś badziewne linie. Lecieliśmy jak królowie, a cieszyliśmy się jak dzieci. Super wygodne fotele rozkładające się w każdą możliwą stronę, mnóstwo miejsca, smaczne jedzenie - nawet dali menu i można było sobie wybrać i do tego wszystkiego własne odtwarzacze z filmami i muzyką do wyboru. Najedliśmy się, wyspaliśmy i jeszcze filmy pooglądaliśmy. Tak mogłabym lecieć następne 10h. Właściwie nie wiem, kiedy minęły. Niebo, a ziemia miedzy lotem tam, a tym powrotnym. A i jeszcze takie fajne kosmetyczki dostaliśmy:) Naprawdę - jak dzieci..:)
Niestety lot dobiegł końca i trzeba było kolejne 4h przesiedzieć na lotnisku. Pierwsze półtorej jakoś zleciało. Lotnisko duże, zanim nas przewieźli z jednego terminala do drugiego, trochę pogadaliśmy z nową znajomą, ale potem czas dłużył się niemiłosiernie.
Do Warszawy dotarliśmy o 21:15 bez większych przygód. Czas się wyspać:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
sophia81
ciekawa świata
zwiedziła 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 96 wpisów96 10 komentarzy10 508 zdjęć508 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
18.08.2010 - 25.09.2010
 
 
04.09.2009 - 14.09.2009
 
 
07.03.2008 - 14.03.2008