Geoblog.pl    sophia81    Podróże    Wietnam, Kambodza 2010    Wydmy i wioska rybacka
Zwiń mapę
2010
31
sie

Wydmy i wioska rybacka

 
Wietnam
Wietnam, Mũi Ne
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9639 km
 
Pobudka oczywiście niezbyt wczesna jak to w czasie leniuchowania:). Dziś postanowiliśmy zjeść śniadanie w hotelu na przeciwko naszego i jednocześnie skorzystać z ich plaży. Pomysł okazał się być bardzo trafiony, szczególnie ze względu na plażę, bo śniadanie jak śniadanie - naleśnik z ananasem, czyli śniadanie dla turysty. W sumie szkoda, że wczoraj tak kombinowaliśmy. Co prawda leżaków ani parasoli nie mają, ale my leżeć specjalnie nie mieliśmy ochoty. Popływałam sobie trochę w bardzo sympatycznej wodzie, a potem poszliśmy brzegiem na spory spacer mając nadzieję, że się trochę opalimy - żeby potem nie było, że wrócimy z ciepłych krajów i będziemy biali jak śnieg:)
Chwila odpoczynku w hotelu i pojechaliśmy na naszą wycieczkę, zobaczyć okolice. Dużo osób odradzało wypad na własną rękę, po pierwsze dlatego że dość daleko, po drugie nie najłatwiej trafić do celu. Po trzecie nadal jakoś mamy uraz do wypożyczania motorka na własną rękę... Motor z kierowcą byłby natomiast niewiele tańszy (8$/os), więc koniec końców, zdecydowaliśmy się na dżipa za 10$/os. Uważam, że wybór był dobry jak na 5-cio godzinną wycieczkę, szczególnie że jazda motorkiem nadal mnie stresuje.
Pierwszy przystanek mieliśmy przy kanionie, przez który o tej porze roku płynie płytki strumień. Kanion jest czerwono - biały, woda ciepła i po kostki, a widoki bardzo ładne. Na początku przyplątał się do nas mały samozwańczy przewodnik, który przeprowadził nas przez dwa zakręty, zadał parę zwyczajowych pytań, pokazał kurczącą się przy dotyku mimozę i po chwili stwierdził, że dalej jest to samo i nie ma sensu tam iść, więc żebyśmy mu zapłacili za oprowadzanie. Po pierwsze wcale o to nie prosiliśmy, ale mniejsza z tym, tak to tu często wygląda i jeśli dzieciak jest w porządku to ok, ale ten cwaniak nie przeszedł nawet jednej piątej i już chciał lecieć do innych mówiąc, że dalej nic nie ma. Powiedzieliśmy mu, że w takim razie dalej idziemy sami, a kasy nie mamy. Najpierw jęczał, potem wykrzykiwał, strasznie się wkurzył, a na końcu nas wyzwał. Zastanawiam się czy w międzyczasie nie rzucił na nas żadnej klątwy:) Gdyby był w porządku pewno coś by dostał. Inne dzieciaki szły o wiele dalej, a ten był po prostu bezczelny.
Następna w kolejności była wioska rybacka. W wiosce właściwie ogląda się tylko plażę z mnóstwem lodzi i rybaków czyszczących tam swoje sieci. Wizyta jest raczej krótka, ponieważ śmierdzi tam przeokropnie i są takie ilości much, że ciężko wytrzymać. Nawet nasz kierowca siedział w samochodzie czekając na nas i zatykał sobie nos. My weszliśmy na chwilę na plażę zrobiliśmy parę fotek i zwialiśmy. Maja tam też kilka miejscowych jadłodajni dla rybaków, ale jest aż czarno od much. Trochę żałuję, że nie wybraliśmy opcji ze wschodem słońca, bo pewnie wtedy trafilibyśmy na czas kiedy rybacy wracają z połowów i mają pełne kosze ryb. Trzeba by wtedy wstać koło 4 rano, a my postanowiliśmy, że pobyt w Miu Ne traktujemy jak prawdziwe leniwe wakacje, więc kto by tak wcześnie wstawał:)
Następny przystanek - białe wydmy. Jeszcze po drodze na chwilę przystanęliśmy przy kolejnym kanionie, który był widoczny z drogi. Mniejszy od poprzedniego, ale za to naprawdę czerwony. Białe wydmy są dość daleko, ale za to naprawdę fajne i całkiem spore. Można za parę dolarów pożyczyć kawałek jakiegoś plastiku ze sznurkiem - coś w stylu naszych "jabłek" i zjechać z wydmy, ale odpuściliśmy. Sam spacer wystarczył nam w zupełności. Wszyscy mówili, że strasznie tam gorąco, ale tak wiało, że raczej bym nie powiedziała. Za to były tony piachu, które niemiłosiernie leciały nam w oczy i potwornie przyklejały się po prostu wszędzie. Potem jeszcze okoliczne jezioro lotosów i wizyta w miejscowym barze z bardzo przyjemnym odpoczynkiem na hamakach:)
Ostatni punkt programu to czerwone wydmy i zachód słońca. Te nie były już tak duże jak poprzednie, w dodatku znajdowały się przy samej ulicy. Kolor mają raczej pomarańczowy, ale i tak było bardzo miło. Posiedzieliśmy trochę, popatrzyliśmy na zachód i zebraliśmy się do hotelu. Początkowo planowaliśmy, że wysiądziemy od razu wcześniej przy naszej knajpce, bo w sumie od śniadania nic nie jedliśmy, ale tony piachu, które wieźliśmy ze sobą wymagały jednak porządnego spłukania.
Ogólnie taką wycieczkę po okolicy polecam wszystkim. Trzeba tylko rozejrzeć się za cenami. My za 10$ znaleźliśmy najtaniej, a wytargowaliśmy na 9$. Może gdzieś byłoby taniej, ale Mui Ne jest bardzo długie i nie sposób sprawdzić wszystkiego. Trzeba by wynająć do tego jakiś pojazd, a to nie miałoby trochę sensu:)
Po kąpieli i chwili odpoczynku, poszliśmy na jedzonko:). Dzisiejszy plan zakładał spróbowanie Hotpota. Oczywiście będąc nad morzem zamówiliśmy z owocami morza - są też z mięsem i warzywne. Okazał się być to jeden z najbardziej spektakularnych, a co najważniejsze najsmaczniejszych posiłków na naszej dotychczasowej mapie kulinarnej:). Cala zabawa polega na tym, że stawiają na stole małe palenisko lub maszynkę elektryczna - my mieliśmy palenisko, na tym garnek z pysznym w naszym przypadku rosołem - takim lekko kwaskowym i bardzo aromatycznym ze względu na pomidory, trawę cytrynowa, imbir, liście limonki itp. Do tego jest talerz surowych owoców morza, świeżych ziół i rożnych liści i miska makaronu ryżowego. Robalki i ryby wrzuca się na początku, a po dwóch minutach trochę zieleniny. Do miseczek porcja makaronu, trochę zawartości zagotowanego już hotpota i można zajadać. Niebo w gębie:) Ludzie to dziwne istoty. Zamówią jedzenie, dostaną garnek, sami ugotują, potem za to płacą i jeszcze się cieszą:).
Z łakomstwa zjadłam potem jeszcze pół porcji przegrzebków, a z ciekawości 1/4 dżakfruta. Dostałam cały, ale owoc jest wyjątkowo paskudny, śmierdzi podobnie do duriana, czyli coś jakby cebulowo, jest słodko - mdły i mączysty.
Objedzeni jak bąki wróciliśmy do hotelu. Szkoda, że to nasza ostatnia kolacja w tym miejscu. No nic, mam nadzieję, ze kolejne na dalszej drodze będą równie udane i pyszne.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
sophia81
ciekawa świata
zwiedziła 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 96 wpisów96 10 komentarzy10 508 zdjęć508 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
18.08.2010 - 25.09.2010
 
 
04.09.2009 - 14.09.2009
 
 
07.03.2008 - 14.03.2008