Geoblog.pl    sophia81    Podróże    Wietnam, Kambodza 2010    Delta Mekongu - dzień drugi
Zwiń mapę
2010
04
wrz

Delta Mekongu - dzień drugi

 
Wietnam
Wietnam, Cần Thơ
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9944 km
 
Dziś drugi dzień w Delcie. Pobudka jeszcze przed 6. Szybkie pakowanie, śniadanie w hotelu i ruszamy na pływający targ. Niestety dzień zaczął się nienajlepiej, całe niebo zachmurzone. Długo nie trzeba było czekać, żeby się rozpadało. No cóż, pora deszczowa, tak też bywa. Szkoda tylko, że właśnie dziś, bo pływanie w deszczu jest raczej mało przyjemne. Zaczęło się w ogóle od tego, że zgubił mi się Bartek... Cała wycieczka wymaszerowała z hotelu na przystań, już mamy wsiadać na łódź, która zabierze nas na floating market, a Ten poszedł w swoje ulubione miejsce - do apteki. Od kiedy poparzył sobie nogę w każdym mieście odwiedzamy apteki i próbujemy nowych specyfików. Wycieczka trochę poczekała, ja pobiegałam po okolicy w poszukiwaniu ukochanego - na szczęście znalazł się sam:) Do targu był dość spory kawałek więc samo dopłynięcie zajęło nam z pół godziny. Chmury były coraz większe i jak w końcu dopłynęliśmy, zaczęło padać. Trzeba było zasłonić boki od zacinającego deszczu i tyle z fotografowania i oglądania w ogóle. Potem trochę ustało, więc coś tam będzie na pamiątkę, choć tak szczerze mówiąc sam bazar do spektakularnych nie należy. To co z pewnością trzeba przyznać to, że jest naprawdę spory i z pewnością autentyczny. Duże barki, mniejsze łódki, większość handluje jednym rodzajem towaru (warzywa albo owoce) zmagazynowanym pod pokładem. Jeśli łódź jest duża i towar jest pod pokładem, na zatkniętych tyczkach mają przyczepione pokazowe egzemplarze produktów. Zakupy robi się tu raczej hurtowo i nikt nie ma ładnie wyeksponowanego towaru jak na turystycznym bazarze, gdzie każda sztuka jest układana oddzielnie. Pewno przez deszcz wrażenie było spotęgowane, bo nawet towary na małych lodkach zakryte były plandekami, ale myślę, że różnica nie byłaby aż tak duża.
Po opłynięciu marketu tam i z powrotem, popłynęliśmy do fabryczki makaronu ryżowego. Kolejna manufaktura na naszej drodze, ale całkiem ciekawa. Potem był drugi już na tej wycieczce, tym razem większy, ogród owoców tropikalnych. Mogliśmy wejść na taki śmieszny mały mostek tzw. małpi. Budują je nad kanałami. Z braku pieniędzy używają drzewa bambusowego, które wiążą ze sobą na zasadzie jedna tyczka do chodzenia na dole wyżej dwie do przytrzymania się. Oczywiście wszyscy się sfotografowali:). Potem spacer po ogrodzie. W sumie poza imponującymi dżakfrutami zwieszającymi się z drzew, wiele tam nie pokazali. Znów można było pojeść sobie różnych owocków, które tu mieli, ale tym razem trzeba już było zapłacić. Nie przeszkadzało nam to jednak konkretnie się najeść (choć wszystkie proponowane tam owoce, były mi znane).
Po tym przystanku nastąpił powrót do hotelu gdzie czekały nasze bagaże. Przerwa na lunch, który jak się okazało nie był jednak w cenie wycieczki - to nas facet z biura zrobił i nie tylko nas. Wszystkie agencje oferowały wycieczki z jednym lunchem i dwoma śniadaniami, nam facet powiedział, że lunche są dwa. Oczywiście ściema. Co było robić, poszliśmy jeść na własną rękę. Plus tego był taki, że mogliśmy zjeść to, na co mieliśmy ochotę, a nie coś takiego jak wczoraj. I stało się! W końcu spróbowałam węża:) W sumie gdyby nie to, że widać było na talerzu wężową skórę, nie domyśliłabym się. Jak dla mnie nie miał jakiegoś specjalnego charakterystycznego smaku. Przyrządzony bardzo smacznie, ale samo mięso nic nadzwyczajnego. Może tak trafiłam, bo miał być wyśmienity. Mięso raczej gumowate i lekko chrupiące. Spodziewałam się czegoś delikatnego. W dotyku przecież jest niesamowicie delikatny, absolutnie nie oślizgły a mięso takie...
Chętnych na wycieczkę trzydniową z przejazdem do Kambodży było niewielu w porównaniu z tym ile osób wyjechało z Sajgonu, dlatego tym razem zapakowali nas do niewielkiego busika - oczywiście dla krasnali, zupełnie nie było co zrobić z nogami - i pojechaliśmy do kolejnego miasta, prawie już pod granicą, a mianowicie do Chau Doc, gdzie mieliśmy spędzić noc. Droga trwała około 3h. W połowie była przerwa na zwiedzanie farmy krokodyli. Imponujące stwory w ilościach nieprzebranych i w każdym rozmiarze. Niestety jak to zwykle krokodyle, leniwe bestie. Leżały nieruchomo i wcale nie zamierzały zrobić tego pokazu bardziej interesującym, dodając choćby nutkę grozy całemu wydarzeniu. Oczywiście można było sobie nabyć jakąś pamiątkę, ale tym razem nie skorzystaliśmy.
Po kolejnej 1,5h dotarliśmy do Chau Doc. Zanim jednak odstawili nas do hotelu, pojechaliśmy obejrzeć pobliską gorę Sam, która usiana jest licznymi grobowcami i świątyniami. Wdrapaliśmy się po 186 schodach do jednej z nich, skąd mogliśmy zobaczyć kambodżańską granicę i ogromne rozlewisko Delty. Zwiedziliśmy również samą świątynię przyczepioną do ściany skalnej, pełną ołtarzy umieszczonych w licznych grotach.
Po tych wszystkich atrakcjach, dość mocno zmęczeni dotarliśmy w końcu do hotelu. Jeszcze mały spacer po okolicy, nasz przewodnik wysłał nas na pobliski market gdzie ponoć można było coś zjeść. Na oglądaliśmy się nieprzebranej ilości jakichś suszonych i fermentujących ryb, ale jakoś się nie skusiliśmy:) Zakupiłam jedynie nowy owoc- flaszowca. Szczerze mówiąc jak większość owoców, które tu do tej pory jadłam (z tych wcześniej mi nieznanych), nie rzucił mnie na kolana. Potem jeszcze tradycyjna zupka (ale już nie na targu), tym razem nie była to Pho i do hotelu spać. Jutro znów pobudka o 6 rano! I to mają być wakacje..:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (27)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
sophia81
ciekawa świata
zwiedziła 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 96 wpisów96 10 komentarzy10 508 zdjęć508 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
18.08.2010 - 25.09.2010
 
 
04.09.2009 - 14.09.2009
 
 
07.03.2008 - 14.03.2008