Geoblog.pl    sophia81    Podróże    Wietnam, Kambodza 2010    Wielkie lenistwo
Zwiń mapę
2010
11
wrz

Wielkie lenistwo

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10843 km
 
Dzisiejszy dzień przeleciał nam pod znakiem gigantycznego lenistwa. Ja się chyba podziębiłam w czasie deszczu w Battambang i już od wczoraj nienajlepiej się czuję. Postanowiliśmy w związku z tym, dać sobie trochę na luz. W dodatku w Bangkoku spędzimy dwa dni więcej niż planowaliśmy, więc nie ma się co spieszyć. Zastanawialiśmy się nad dodatkowym wypadem na jakąś plażę niedaleko stąd albo po drodze z Kambodży, ale albo na dwa dni nie miałoby to sensu albo musielibyśmy przelecieć przez Bangkok. Jak nam się tu nie spodoba to może skoczymy do jakiegoś pobliskiego miasta, ale raczej planujemy na spokojnie chłonąć atmosferę tego zwariowanego miejsca. To w końcu wakacje, a po zobaczeniu Angkoru ponoć żadne świątynie nie robią już takiego wrażenia:)
Mimo lenistwa nie pospaliśmy za długo. Chcieliśmy zmienić hotel na coś lepszego, a żeby na spokojnie przejść się po okolicy i pooglądać co mają do zaoferowania, wstaliśmy o 8. Niestety standard wszędzie podobny i co z żalem zauważamy, dużo gorszy niż do tej pory, a zdążyliśmy się przyzwyczaić. Łazienka w pokoju i AC to minimum 400BT, czyli jakieś 13 $. Choć takie ceny trafiały się raczej rzadko. Z reguły taki standard oscyluje wokół 500BT. Z AC nawet chcieliśmy zrezygnować, ale na łazience nam zależało, a tu jakoś idzie to w parze. Po godzinie i przejściu całej Rambuttri, znaleźliśmy. Też kosztuje 400 THB i nie jest to może luksusowy apartament, ale przynajmniej ma okno, co znacznie poprawia atmosferę, jest większy od wczorajszej nory i najważniejsze, nie śmierdzi, ale pachnie praniem. W pobliżu są spore pralnie. Zależało nam na takiej lokalizacji, bo jest dość blisko Khao San, a znacznie ciszej. Nasz nowy hotel to Shidthi GH i mieści się na samym końcu Rambuttri - tym od strony rzeki. Obsługa miła, można się spokojnie dogadać po angielsku. Jest też szybki internet i duża ilości komputerów, ale niestety oddzielnie płatne. W Bangkoku niemile zaskoczyło nas, że wi-fi mają tylko w tych droższych GH. Ponieważ piszemy bloga w I-phonie to mamy lekkie kłopoty z dodawaniem nowych wpisów.
Wracając do lenistwa:) Po znalezieniu lokum, które przez następne 4 dni będzie naszym domkiem, poszliśmy na śniadanie. Następnie szybkie pakowanie i przenieśliśmy manatki w nowe miejsce. Trochę zmęczeni postanowiliśmy odpocząć:)
Następnie w planie był 'brak planu', czyli wyszliśmy poszwędać się po okolicy. Ponieważ akurat przypada weekend, nawet w środku dnia dzieje się dość sporo. Ciekawe jak tu będzie w tygodniu. Ogólnie okolica bardzo imprezowa, głośna i turystyczna. Khao San to niesamowita mieszanka ludzi z całego świata. Przeróżnych turystów, którzy są tu przejazdem w drodze na rajskie wyspy Tajlandii, takich jak my: ciekawych nowego miasta, tych którzy się tylko przesiadają na samolot gdzieś dalej i "wolnych ptaków". Czasem chciałoby się powiedzieć "wykrętów", którzy osiedlili się tu chyba na dobre - wytatuowali i wykolczykowali każdy kawałek skóry, a na głowie zrobili sobie rewolucję typu ananas. Niektórzy zmienili płeć, inni orientację - ogólnie chaos i jedna wielka impreza. Z pewnością jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju, ale chyba dalekie od obrazu reszty Tajlandii i chyba nawet innych dzielnic tego miasta. Do tego można tu kupić wszystko, czego dusza zapragnie. Z każdej strony ktoś nawołuje, żeby zajrzeć właśnie do jego sklepu i to co może człowieka wykończyć: kierowcy tuk tuków, którzy są przekonani, że marzeniem każdego jest przejechać się na sąsiednią ulicę, salony masażu i sprzedawcy garniturów. W żadnym odwiedzonym przez nas dotychczas mieście miejscowi biznesmeni nie byli aż tak nachalni, nagabujący i męczący. A wśród tego wszystkiego jeżdżą sprzedawcy owoców, zimnych napojów i garkuchnie na kółkach, gdzie już za 25THB można kupić najprostszego pad thaia, czy naleśnika z bananami. Jeśli o mnie chodzi, to moim numerem jeden jest sałatka z zielonej papai - tylko w wersji nieostrej. Pierwsza jaką zamówiłam miała tylko jedno chilli ale myślałam, że umrę. Robi się ją w dużym moździerzu i zawsze po poprzedniej zostanie trochę na ściankach. Dla mnie te resztki wystarczają, żeby było ostre i taką jestem jeszcze w stanie zjeść, a i tak czy bardziej czy mniej ostra i tak jest rewelacyjna:)
Zrobiliśmy sobie kolejny odpoczynek, a wieczorem znów ruszyliśmy na miasto. Tym razem to co zobaczyliśmy w dzień uderzało ze zdziesięciokrotnioną siłą. Okoliczne ulice zamknięte dla ruchu, co kawałek sceny z zespołami grającymi na żywo i jeszcze więcej straganów ze wszystkim. Od ciuchów, przez kable, wszelką elektronikę po jedzenie. W czasie spaceru w ciągu dnia zobaczyliśmy stoisko z jedzeniem, które właśnie zaczęli rozstawiać na wieczór. Jakiś Taj tak kroił i przygotowywał składniki wieczornych potraw, że zapragnęliśmy zobaczyć, co z tego powstanie. Dość długo nie mogliśmy sobie przypomnieć, gdzie to było, ale w końcu trafiliśmy. Na przedłużeniu Rambuttri po tej samej stronie, co Khao San, wieczorem pojawia się knajpka o nazwie Pen Thai, Very Nice Thai Food. Stanowczo podtrzymuję, że jedzenie robią tam rzeczywiście very nice:-). Na pewno jeszcze nie raz tam wrócimy. Wszystko świeże i pyszne. Owoce morza, mięso, makarony, ryż, zupy - co tylko dusza zapragnie. Przyznam, że odzyskałam wiarę w tajskie jedzenie. Po wczorajszych - stanowczo nieudanych próbach, dzisiejszy dzień napawa mnie optymizmem. Jednym z powodów, dla których zawsze marzyłam o przyjeździe tu było jedzenie. Marzenie się spełnia:)
Dzisiejsze menu: zupa tom yum z krewetkami (ostro - kwaśna), zupa tom kha gai z kurczakiem (słodkawa z mleczkiem kokosowym) i grillowane kalmary z czosnkiem. Bardzo klasycznie jeśli chodzi o zupy, ale pysznie. Do wszystkiego oczywiście typowe aromaty tajskiej kuchni takie jak trawa cytrynowa, galangal i nieodzowne chilli:)
Zarówno wczoraj jak i dziś mieliśmy okazję trafić na deszcz. Ciekawe, czy jutro też się powtórzy. Planujemy zwiedzić chińską dzielnicę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
sophia81
ciekawa świata
zwiedziła 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 96 wpisów96 10 komentarzy10 508 zdjęć508 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
18.08.2010 - 25.09.2010
 
 
04.09.2009 - 14.09.2009
 
 
07.03.2008 - 14.03.2008